Minął ponad miesiąc odkąd zdecydowałem się na regularne bieganie i wspinaczkę. Czas na relację i wnioski. Założyłem sobie, że w poniedziałki, środy i piątki będę się wspinał na ściance, a we wtorki, czwartki, soboty i niedziele – biegał. Muszę przyznać, że miałem dużo szczęścia, bo pogoda idealnie się wpisała w mój harmonogram. Praktycznie za każdym razem, gdy miałem dzień biegania było sucho.
Bieganie
Zacząłem bardzo ostrożnie i stopniowo, z tygodnia na tydzień zwiększałem dystans i czas biegu. Trasa po której biegam to pętla o długości ok 1,5km. Zacząłem od jednej pętli. Stopniowo, co tydzień zwiększałem dystans o kolejną, aż dotarłem do 4 pętli czyli ok. 6km. Przebiegnięcie tego dystansu zajmuje mi teraz około 35min.
Wspinaczka
Chodziłem regularnie. W sumie 2 razy nie byłem na ściance (raz z własnej winy, a za drugim razem hala była zamknięta). Nastawienie miałem podobne jak przy bieganiu czyli stopniowo zwiększałem poziom trudności. 8 czerwca skończył mi się karnet i przyznam, że nie wiem czy go odnawiać czy raczej chodzić mniej regularnie. Samotne wspinanie trochę mi się znudziło, bo mam do wyboru jedynie bouldery albo trawersowanie.
Bieganie i wspinaczka – efekty i plany na przyszłość
To jest jeden z tych momentów, w których zastanawiam się, dlaczego nie podjąłem tego 30-dniowego wyzwania wcześniej? Aktywność fizyczna ma to do siebie, że gdy ćwiczysz regularnie to zobaczysz efekty (w przeciwieństwie do wielu prac umysłowych :) ). Ja obserwowałem zmiany z tygodnia na tydzień. Większa wytrzymałość i łatwość we wspinaniu czy zwiększenie dystansu podczas biegania – to motywuje do dalszej pracy i daje olbrzymią satysfakcje. Jakby tego było mało, zauważyłem znaczny wpływ aktywności fizycznej na moją produktywność:
Ruch zmniejsza stres i poprawia nastrój
Bieganie stało się dla mnie – w dużej mierze – lekarstwem na stres. W ostatnich tygodniach miałem wiele nerwowych i stresogennych sytuacji. Wiele razy „waliłem głową w mur” próbując rozwiązać jakiś problem. Wtedy też robiłem sobie przerwę i wybiegałem z domu. Nie ma w tym żadnej filozofii. Przebierasz się i wybiegasz. Po powrocie czujesz się dużo lepiej.
Bieganie sposobem na kreatywność.
Mówi się, że najlepsze pomysły pojawiają się pod prysznicem. U mnie te pomysły pojawiają się przed prysznicem, czyli podczas biegania. Całe szczęście, że mam dyktafon w telefonie.
Wyciszenie i koncentracja podczas wspinaczki
Gdy się wspinasz, to nie możesz marnować czasu (i sił) na rozmyślanie. Dotyczy to zarówno zastanawiania się nad tym, który chwyt by tu wybrać jak i analizowania problemów w życiu zawodowym czy prywatnym. Gdy się wspinasz to myślisz najwyżej o tym, żeby nie odpaść. Podobnie, podczas biegania łatwo wpaść w „trans” i przestać myśleć o otaczającym świecie.
Bieganie zostaje
Nie wiem czy to dlatego, że stopniowo zwiększałem dystans, czy dlatego, że biegam co drugi dzień, czy dlatego, że biegam o różnych porach dnia, ale odkryłem radość z biegania. Odczułem pozytywne skutki zarówno w trakcie biegania jak i po. Mam nadzieję, że tak pozostanie. O tym jak duży wpływ na produktywność ma ruch nie da się napisać – trzeba to przeżyć.
Rusz się!
Nie wiem jaki jest idealny przepis dla Ciebie, ale wiem jedno: Jeżeli czujesz, że w jakimś sensie (umysłowym, fizycznym czy emocjonalnym) utknąłeś, to wstań i pobiegaj. Nie wierzysz mi? Spróbuj i się przekonaj! PS. Jeżeli moje argumenty Ci nie wystarczają to polecam Ci artykuł Andrzeja Rudawskiego „Poprzez trening wydolnościowy do wewnętrznego spokoju„. PPS. 22 czerwca będzie konkurs z nagrodami dla czytelników newslettera Produktywnie. Nie przegap i zapisz się.
Dobrze jest mieć możliwość przerwania codziennych aktywności przebieżką – bardzo żałuję, że w mojej pracy etatowej nie jest to opcja. Z tego powodu biegam przed pracą, co wbrew pozorom raczej ładuje niż rozładowuje baterie. Polecam wszystkim!
Ja jeżdżę do pracy na rowerze (około 10 km w jedną stronę) – faktycznie jak przyjeżdżam to mam mnóstwo energii do pracy, jest to zasługa wydzielających się w trakcie wysiłku fizycznego endorfin, czyli hormonów szczęścia:)
Witaj Jakub – dobrze widzieć, że i ty „wsiąkłeś” w buty biegowe na dłużej…
Ja złapałem ostatnio paskudne zapalenie uszu i mam już 3 tygodnie przerwy w bieganiu. Efekty?
– prawie 4 kg więcej,
– brak chęci wstawania z łóżka,
– brak jakiegokolwiek zacięcia do roboty,
– paskudne samopoczucie,
– dramatyczne pocenie i ogólny spadek „poczucia sensu”…
To już moja druga dłuższa przerwa w bieganiu, poprzednio też była spowodowana dłuższą chorobą. Wtedy było mi ciężko, ale ponieważ było to zimą – łatwiej mi przyszło poczuć się wygodnie w domku za szybką, a nie w parku z zasmarkanym nosem. Tym razem – jest gorzej.
Na szczęście, gdy po chorobie wróciłem do biegania, w czasie poniżej jednego tygodnia czułem się tak, jakby ta przerwa nigdy nie miała miejsca. Cielsko szybko sobie przypomniało do czego służą płuca, a nogi nauczyły się znowu tupać w sensownym rytmie… To jak z jeżdżeniem na rowerze – szybko wraca rytm…
Za dwa dni kończy mi się antybiotyk i będę mógł wrócić do ruchu. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!
Miałem podobne odczucia do Twoich w momencie kiedy zaczynałem biegać – zwiększyła mi się produktywność, spadł poziom stresu, podniósł poziom szczęścia (endorfiny), polepszyła kondycja, zniknął ból pleców (od siedzenia przy komputerze), itp itd.
Minęło kilka lat (bodajże 3) i dalej z tym samym zapałem wychodzę biegać (przy czym nie biegam aż tak regularnie, choć staram się nie schodzić poniżej dwóch treningów tygodniowo).
Tak czy siak, życzę wytrwałości :) ciężka praca popłaca.
Hej Jakubie,
Jakiś czas temu takze zdecydowałem się na wyzwanie 30-dniowe, chyba podświadomie pod wpływem Twojego wpisu, który wczesniej przeczytałem.
Obecnie po dłuższym dystansie złapałem kontuzję (coś ze ścięgnem – straszna jest chęć i tęsknota jaka pojawia się przy braku możliwości biegania – uważaj, bo jewnie już jesteś uzależniony od satysfakcji i zmęczenia po wysyłku), jednak mam w planach jeszcze zrealizować moje założenie.
Wprowadziłem u siebie pewien element grywalizacji, a mianowicie postanowiłem w ciągu 30 dni przebiec 100 KM – rozkładając na bieganie co 2 dzień wychodzi 6,67 km. Bardzo motywująco działa, gdzy widzisz, że w ciagu miesiąca jesteś w stanie przebiec ponad 2 maratony !!
ps. dystans śledzę poprzez endomondo, co jeszcze bardziej motywuje, gdy porównuje swoje wyniki z grupą znajomych ;)
Ja realizuję swój 30 dniowy projekt (codzienne ćwiczenia) i idzie mi póki co w kratkę, ale z tendencją dodatnią. Ostatnio mam dużo czasu zajętego i brakuje nieraz mi sił ale efekty mimo wszystko widać. Czasem przychodzi to łatwiej, czasem trudniej.
Ważne aby iść do przodu.
W międzyczasie próbowałem nieco biegać, i przyznam szczerze że mi się nawet zaczęło podobać, więc może się skuszę..
Hey,
Ja biegam regularnie już od 2 lat. Polecam zapisać się na jakieś zawody biegowe ( wybrać coś w okolcy na dystans np. 10km http://run-log.com/events/ we wrześniu). Opłacić i od razu zwiększy się motywacja do treningów.
Ogólnie polecam prowadzenei sobie profilu: http://run-log.com/
ew.
http://www.endomondo.com/
Ja niby mam i jedno i drugie, ale bardziej zżyłem się z tym pierwszym.
No ja biegam też codziennie oprócz niedzieli. Generalnie 30 minut na zewnątrz gdy pada deszcz jak scebra, albo sypie śnieg to bezcenne wrażenia :)