Bez działania, marzenie nie ma sensu

Świetnie opowiedziana1 (i zilustrowana) historia o pogoni za pomysłami i o trudnościach w ich realizowaniu.

Gdybym chciał wypisać wszystkie wartościowe myśli, które Rilla Alexander przedstawiła w swoim wystąpieniu to pewnie skończyłoby się transkrypcją całego nagrania.

Zamiast tego – w ramach przypomnienia dla samego siebie – wrzucę tylko dwie:

Sprawy, które szacujesz, że zajmą Ci dzień – zajmują tydzień. A te, które szacujesz, że zajmą Ci tydzień – zajmują miesiąc.

Pomysł niezrealizowany zawsze prezentuje się lepiej i jest bardziej kuszący od tego, nad którym obecnie pracujesz. Gdy zaczniesz nad nim pracować odkryjesz jego wady i ciemne strony.

Ciekaw jestem czy masz jakiś sposób, żeby sobie poradzić z tymi nowymi kuszącymi pomysłami?

  1. Nagranie jest w języku angielskim, ale pani ma bardzo dobrą dykcję :) []

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na darmowy newsletter i poznaj m.in. 8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia.

komentarzy 12 to Bez działania, marzenie nie ma sensu

  1. Pogoń za pomysłami. Skąd to znam ;) Mam ich miliony! Chętnie sprzedam. Nagranie zobaczę później (słabe łącze w tej chwili mam). Jednak może to kwestia braku odpowiedniej koncentracji i motywacji? Podobnie jak w związku.. na początku pierwsza fala uderzenia hormonów tworzy bańkę, w której para jest odgrodzona od świata i nie widzi nic poza sobą. Potem bańka często pryska… i może trzeba podobnie postąpić jak proponował pewien autor jeśli chodzi o związki. W momencie, w którym znajdziemy partnera i jesteśmy w związku czy też weźmiemy ślub to wtedy nie patrzymy już na listę „jaki nasz partner powinien być” tylko pracujemy nad tym by ten związek uczynić jak najlepszym, a nie rozglądamy się za innymi. Jednak za nim wybierzemy… w tym przypadku projekt/pomysł to warto pracować nad listą kryteriów jakie powinien spełniać byśmy się za niego zabrali.

    Pozdrawiam,
    EkstraIntrowertyk – http://www.jestemintrowertykiem.pl

  2. Nowe kuszące pomysły można zawsze zapisać na liście rzeczy do zrobienia później. Czasem chce się robić kilka rzeczy jednocześnie. Problem w tym, że efekty są jednoczesnego realizowania kilku pomysłów, rzadko są zadowalające.
    Pomysły zrealizowane są lepsze niż wszystkie inne i tego wolę się trzymać.

  3. :) Ale w e-mailu była informacja, że zapoznanie się z wpisem zajmie 1 minutę …
    a tu jeszcze 17 minutowy film …

    Czy ta informacja o czasie sama się generuje, czy sam dopisujesz?

  4. Katarzyna Debska 08.07.2013 at 08:56

    Faktycznie bardzo dobra historia. Wiele osób generuje tysiące świetnych pomysłów ale żadnego nie realizuje. Często też jest własnie tak, że nawet jeżeli zaczniesz nad czymś pracować to inne pomysły wydają się lepsze. I co robisz? Porzucasz rozpoczęty projekt i koncentrujesz się na kolejnym… Jednak po pewnym czasie ten również przestaje być atrakcyjny… Sięgasz po kolejny, itd…

    Najlepszym sposobem jest 100% koncentracja na realizacji pomysłu, nad którym zacząłeś pracować. Skończ go nawet jeżeli bardzo nie masz na to ochoty :)

  5. Bardzo mocne i wartościowe video. Myślę, że warto co jakiś czas do niego wrócić

  6. Turbo Turban 12.07.2013 at 23:14

    Cześć, blog jest bardzo ciekawy, a ten filmik szczególnie trafia w sedno. Ktoś wreszcie zwerbalizował zapewne nie tylko mój problem. Drażni mnie tylko nazwa bloga. Czy nie demaskuje to robienia z nas przez te wszystkie proponowane cudowne metody maszynek do wytwarzania kapitału? Zdrowszych, sprawniejszych, dłużej i lepiej pracujących? Pozdr!

    • Wszystkim nie dogodzę.

    • Damian Słoński 25.07.2013 at 12:32

      Jeśli ludzie szukają na to sposobów, to czemu nazwa bloga ma demaskować cokolwiek? Uważasz, że producent alkoholu na etykiecie zamiast „Wódka” powinien zamieścić „Napój wieloprocentowy”, bo za bardzo zdradza? Jak ktoś chce się nachlać, to jest mu obojętne, jaka będzie nazwa ;). Tutaj ludzie trafiają, bo chcą być bardziej produktywni, robić więcej, lepiej i szybciej. Zatem nazwa jest w 100% odpowiednia…

      • Turbo Turban 26.07.2013 at 10:04

        no właśnie trochę smuci mnie sprowadzanie siebie do maszynki do pracy… A ten blog jest przecież nie tylko o tym.

        • Damian Słoński 26.07.2013 at 10:52

          A .. że Cie to smuci, to inna, odmienna sprawa ; ). Niestety żyjemy w takich czasach, że jak nawet nie pracujemy dla kogoś, tylko mamy swoją firmę czy jesteśmy freelancerem, to musimy sami się poganiać do roboty… Czyli na własne życzenie dążymy do stworzenia „maszynki do pracy”. Inaczej skąd brać na chleb? ;)