Trafiłem ostatnio na artykuł w Rzeczpospolitej zatytułowany „Polacy w czołówce telemaniaków”. Z badań opisanych w tym artykule wynika, że w ubiegłym roku średni czas spędzony przed telewizorem wynosił 3 godziny i 12 minut dziennie.
Ja z pewnością zaniżam tą średnią, bo od 8 lat nie oglądam telewizji (poza sporadycznymi sytuacjami gdy jestem u kogoś w odwiedziny). Ponad TRZY GODZINY DZIENNIE – byłem w szoku. To prawie połowa wolnego czasu (zakładając 8 godzin na sen i 8 godzin na pracę zawodową).
Czysta strata czasu
O tym jak łatwo można się pozbyć tego czasu przekonałem się kilka tygodni temu, gdy przyjechałem na weekend do rodzinnego domu.
Późnym wieczorem (koło godziny 22.) postanowiłem obejrzeć sobie film w telewizji. Byłem trochę zmęczony więc sprawdziłem jak długo będzie trwał. 95 minut. Super – pomyślałem – położę się spać jeszcze przed północą. Niestety nie wziąłem pod uwagę przerw na reklamy. Film skończył się grubo po północy, a ja straciłem ponad godzinę czasu.
Bloki reklamowe przeplatane zapowiedziami innych programów mają jedną wielką wadę – nigdy nie wiesz kiedy się skończą. Nie wiesz czy zdążysz wyjść za potrzebą do WC czy spokojnie możesz wyprowadzić psa, wrócić za 20 minut i jeszcze zrobić sobie herbatę zanim wznowią odtwarzanie filmu.
Dodając do tego sztywne godziny emisji, do których trzeba się dostosować otrzymujesz przepis na ewidentną stratę czasu.
Ignorancja informacyjna
Gdy w jakiejś rozmowie wspomnę o tym, że nie oglądam telewizji i dzięki temu lepiej zarządzam własnym czasem to często spotykam się z zarzutem, że nie wiem co dzieje się na świecie.
Wcale nie odczuwam potrzeby bycia na bieżąco ze wszystkimi informacjami prezentowanymi w „Wiadomościach”, „Faktach” czy „Wydarzeniach”. Serwisy informacyjne mają tendencję do tworzenia skrzywionego obrazu rzeczywistości, żeby się o tym przekonać wystarczy obejrzeć relację z jednego wydarzenia (najlepiej związanego z polityką) w kilku stacjach telewizyjnych. Po za tym na większość faktów opisywanych w serwisach informacyjnych i tak nie mam wpływu, a o tych naprawdę istotnych sprawach dowiem się tak czy inaczej (z rozmowy, z radia w samochodzie, z internetu).
Strach i tragedia
Drugim ważnym elementem, który powoduje negatywny wpływ na produktywność oraz realizację własnych zamierzeń jest rodzaj prezentowanych informacji.
Ile z tego co oglądasz w telewizji można zaliczyć do informacji pozytywnych a ile do tych o zabarwieniu negatywnym? Według mnie zdecydowana większość tematów poruszanych w programach telewizyjnych to opisy tragedii (powodzie, trzęsienia ziemi, wojny), przestępstwa (napady, gwałty, zabójstwa, kradzieże, oszustwa), godne potępienia zachowania w świecie polityki i biznesu. Nawet w kategorii „ekonomia i biznes” wciąż mówi się o kryzysie.
Wróć myślami na chwilę do czasu kiedy uczyłeś się jeździć na rowerze. Czy gdybyś wtedy codziennie oglądał filmy przedstawiające upadki i obrażenia odniesione przez innych kilkulatków, którzy tak jak Ty uczyli się jeździć na rowerze, to czy umiałbyś dzisiaj jeździć?
Codzienne bombardowanie się informacjami o tak negatywnym zabarwieniu sprawia, że zamiast działać i realizować coraz to nowsze wyzwania trwamy w strachu i niepewności odwlekając działanie i podejmowanie decyzji w nieskończoność.
Pozytywna alternatywa dla telewizji
Jest tyle ciekawszych rzeczy do robienia zamiast siedzenia przed telewizorem. Poniżej wypisałem niektóre z nich:
- czytanie (książek, artykułów, blogów)
- słuchanie muzyki
- tworzenie (malowanie, pisanie)
- rozmowa z najbliższymi (budowanie i utrzymywanie więzi)
- wyrabianie nowych umiejętności (nauka języków, sport, hobby)
Zamiast biernie obserwować z fotela życie innych, wstań i zacznij tworzyć własne!
Podziel się w komentarzach poniżej swoim pomysłem na spędzenie tych 3 godzin i 12 minut w ciągu dnia.
Właśnie się przeprowadziłem do nowego mieszkania gdzie mam na wyposażeniu telewizor i zastanawiam się, czy zamówić kablówkę, czy też nie.
Sam nie oglądam telewizji od 7 lat. Gdy na święta przyjeżdżam do rodziny niektóre filmy i programy wydają się interesujące, jednak po czasie często dochodzę do wniosku, że były stratą czasu.
A zatem:
1) czy zrezygnować z zamówienia kablówki, nie mieć dostępu do telewizji wogóle(i oszczędzić dodatkowo te 40-60 zł/ms)
2) czy też zamówić kablówkę, lecz pamiętać o tym, aby wybierać w telewizji tylko to, co może przynieść mi korzyści(wiedzę, rozrywkę, obraz tego co dzieje się w społeczeństwie). Czyli korzystać z niej tylko w samodzielnie wyznaczonych ramach, gdzie rolę będzie odgrywała świadomość wpływu oglądania telewizji, jej uzależnienia i dyscyplina.
Myślę, że dobrym pomysłem jest wykorzystanie DVD do nagrywania interesującego nas filmu czy programu i obejrzenie go w wolnym czasie. W ten sposób możemy przewijać bloki reklamowe, a także szybciej stwierdzić, czy to co oglądamy będzie w końcu ciekawe czy też nie(ileż razy jest tak, że oglądamy film i pytamy się – „kiedy w końcu zacznie się tutaj coś ciekawego”).
Też niedawno miałem dylemat czy zamówić dostęp do internetu i telewizję kablową jednocześnie czy sam internet. Ostatecznie wybrałem internet. Możliwe, że wynikało to z tego, że nie mam ulubionych programów. W każdym razie nie żałuję.
Idealnym rozwiązaniem dla ludzi z takim dylematem jak twój jest VOD (telewizja na żądanie). Obecnie w polskim internecie są już przynajmniej dwa serwisy VOD:
– http://vod.onet.pl/
– http://www.iplex.pl/
gdzie można oglądać filmy i programy kiedy się chce.
Dzięki za linki, nie spotkałem się z tym wcześniej- z tego co widzę wiele można oglądać nawet za darmo.
Nie chcę nic reklamować, ale dla mnie z moralnego (a także prawnego w Polsce – co często nie jest równoznaczne z moralnym) całe serwisy typu jakwkinie.net, czasem nawet na youtube są całe filmy (często b.legalnie) są po prostu oglądaniem zupełnie tak jak u kumpla. Ktoś w internecie mi udostępnia film, więc oglądam u niego (ale nie muszę do niego przychodzić – ot, postęp techniki). Można by to samo powiedzieć o udostępnieniu przez internet komuś z rodziny filmu. Więzi w internecie nie trzeba nikomu (chyba) tłumaczyć, bo czasem mamy je większe niż np. z sąsiadką „Dzień Dobry” i tyle. Skoro np. piszę komentarz pod filmem to mimo, że nie jest to więź rozbudowana to na pewno jakaś jest. Tak mówi prawo polskie i tak podpowiada mi moja moralność. (obym się nie mylił:P bo nie chce was wprowadzać w błąd). Co innego ściąganie płyt DVD, Blu-ray bo tego po prostu nikt nie obroni. Zwykłe kopiowanie, powielanie itp. Poza tym takie serwisy jak powyższe mają pewne ograniczenia: czasem musisz oglądać z napisami, lektorem, jakość zazwyczaj nie HD, limity itp. Jednak można praktycznie obejrzeć każdy film z każdego roku (nawet stare pierwsze filmy z Jackiem Chanem widziałem) ale planując i przerywając w każdej dowolnej chwili. Oczywiście internet przez swe bogactwo stwarza też zagrożenia zaśmiecaniem nas informacjami niekoniecznie koniecznymi, budującymi. Nawet może większe. Stąd też był taki cykl pt. 30 dni bez FB. Trzeba panować nad światem a nie żeby to on pożerał nas :)
Ah się nagadałem :]
Owocnej walki z nieróbstwem i złym/niezaplanowanym/niechcianym przeznaczaniem czasu =]
Przepraszam, że tak dużo, ale tyle przemyśleń w głowie.
Wiesz ja też często dochodzę do wniosku, że: film wydawał się fajny, trailer też, fabuła wydaje się być ciekawa, aktorzy fajni, ale potem oglądasz i okazuje się, że po prostu dla Ciebie to strata czasu. Nawet zastanawiałem się czy jakbym żył w USA to nie posądziłbym danego producenta o stratę czasu za to, że kupuje film a w środku jest kicha. Dlatego kolejna zaleta inetu: mamy znajomych a może nawet przyjaciół, którzy robią seansy dla wielu ludzi [ktoś wrzuca na serwer], (kto inny udostępnia dom, np. jakaś firma:P mówiąc obrazowo [serwer – też stoją za tym ludzie]). Możemy wtedy sobie zobaczyć film, przejrzeć. Jak chcemy sobie kupić i np. mieć potem dla dzieci, pokoleń to kupujemy. Doszedłem do wniosku, że mało jest takich filmów, które chciałbym kupić. Po prostu nie niosą ze sobą tylu wartości niż niektóre starsze produkcje. O dziwo nie było by mi szkoda pieniędzy na bajki ;). Ratatuj (kupione), Megamocny to hity, które są pozytywne, budujące, często pokazujące dość realnie walkę z trudnościami w życiu.
Też trzeba pokazać producentom, że ludzie mają dość płytkich komedii czy płytkich SF, thrillerów czy filmów akcji.
Naprawdę widziałem dużo filmów i da się.
Jednak prawda jest smutna. Filmy DVD się dobrze sprzedają a więc Hollywood dalej serwuje taki poziom a może go nawet obniża.
Kupowanie płyty w ciemno to naprawdę ogromne ryzyko. Jak i oglądanie. Ale powiem tak: oglądając dobrą bajkę mamy większe prawdopodobieństwo, że trafimy na coś niedołującego, budującego i nawet śmiesznego :)
Dobra wyłączam ten internet bo jutro trzeba być produktywnym :P
Podejrzewam, że podobne słowa można powiedzieć o Internecie. A zwłaszcza, że teraz (i w następnych latach coraz częściej Internet będzie przeplatał się z TV i odwrotnie tzn. np. serwisy typu Youtoube w których będzie można oglądnąć np. filmy i informacje …. oraz w drugą stronę telewizory w których jest dostęp do internetu).
Jak dobrze ze nie mam telewizora :)
Zrezygnowałam od roku z oglądania telewizji. No sporadycznie prognoza czy jakiś film. Ale na efekty nie trzeba było długo czekać – dużo mniej stresów i więcej czasu na rzeczy przydatne, czy choćby przyjemne.
Nie oglądam telewizji od 8 lat :). Nie mam telewizji i nigdy nie będę jej miał. Jedyne sensowne jej zastosowanie to nauka języków, ale tak naprawdę i to może zastąpić sieć.
Sam wybieram informację które chcę 'konsumować’ przez co lepiej się czuję, bo przecież telewizja podaje ludziom taką papkę… Myślę, że zyskałem sporo po pierwsze świadomość wyboru, lepszą organizację czasu, bardziej outdoorowy styl życia i lepszą wiedzę o otaczającym świecie.
Najgorsze, że telewizja zmienia ludzi i ich myślenie, stają się nieszczęśliwi, podatni na manipulację i tracą kontakt z rzeczywistością. Ostatnio byłem świadkiem wypadku gdzie tłum gapiów zamiast pomóc poszkodowanym oglądał bezmyślnie sytuację jak ekran telewizora.
Najgorsze jednak jest kreowanie wzorów zachowań i stylu bycia. Aż by chciał się zaapelować 'Ludzie wyłącznie telewizor, obudźcie się i zacznijcie żyć (a zegar odlicza do zera)’. Telemaniacy to po prostu zombi.
Puśćmy im „Skamieniali” Trzeciego Wymiaru. Zawsze mam dreszcze słuchając tego songu. Bo to prawda. Czasem nawet zaraz obok nas… :(
No ale po to się łączymy w grupy (groups together) (jak roboty z „I Robot” hehe te skojarzenia:P)
żeby zmieniać ten świat na lepsze, pokazywać innym lepsze wartości. Może znów odkrywać wartość przyrody, ciszy, systematyczności.
Plan dnia: „Eeee tak żyć wg schematu i szablonu?”.
Jak coś takiego słyszę… :P To muszę się opanowywać :)
Ludzie może po prostu uwierzyli w komunę/postkomunę że są jednostką, która silnej władzy państwowej nic nie da rady przeciwstawić
i musi żyć 'jak wszyscy za komuny’. Chodzić do pracy na 8,9,10h jak chce szef itp. Gdzieś ta mentalność w ludziach myślę tkwi. W nas myślę też. Ta propaganda i jej echach jeszcze się nie uzdrowiła. Tak myślę. Nie tylko to, ale to myślę też skłania ludzi do takiego życia bez ryzyka, „na spokojnie”, „byle mieć święty spokój jak najdłużej”. Taki marazm. A jakoś nie wierzę, że Ci ludzie nie mieli albo nie mają jakiś swoich pragnień, marzeń. Wielkich, mniejszych. Tylko pewnie są głęboko ukryte i przysypane: „A to i tak się nie uda… nie wiesz jaka jest korupcja ..itp”.
Ale ja i mam nadzieję, że my wszyscy będziemy mogli napisać sobie na nagrobku „Ale przynajmniej próbowałem.”
Coś nocne gadanie mnie wzięło, chyba bloga założę :P
Jeszcze jeden wątek mi się nasunął.
Zauważcie. Czasami mamy większą frajdę z tego, że do czegoś dążymy, staramy się, myślimy, kombinujemy, wymyślamy fajne idee. Prozaiczne nawet kupowanie prezentu. Wybieramy, myślimy, sprawdzamy, porównujemy już wyobrażamy sobie jak to będę używał, jak to będzie wyglądać. Samo odbieranie celu np. paczki jest takie ekscytujące dla wielu z nas :). Potem jednak po kilku dniach to co miało nas tak cieszyć już nie jest takie hipersuperextrawyśnione :P
Bo jesteśmy tu na Ziemi jedynie w podróży. Do tego stworzeni. By podróżować czy to w zdobywaniu wiedzy, myśleniu, czy rzeczywiście czasem w przestrzeni. Jednak właśnie takich ludzi cenią sobie inni (mimo, że czasem żyją zupełnie inaczej). Takich ludzi wspominają po śmierci, pamięć o nich trwa nawet często dużo więcej niż żyli. Pamiętają ich dzieła, starają się ich naśladować, dla wielu są wzorem. Bo oni żyją. Nie są martwi już za życia. Tętnią życiem, mimo, że czasem coś przemyślą dłużej niż inni. Ale każdy to czuje, że dana osoba jest żywa. Tak przynajmniej ja to odczuwam. Czynią konkretne/namacalne wręcz dobro.
To zawsze ludzi buduje (nawet tych rzekomo złych chociaż nie ma takich ludzi;).
A Ci którzy siedzą przez ekranem przez nie raz prawie całe życie i tylko poddają się temu co zaserwuje im internet, może znajomi na fb, reklamy w tv, wiadomości w tv, seriale, filmy….?
Żyją życiem innych a w swoim życiu i otoczeniu są po prostu martwi. Zombie to dobre określenie. Słusznie powiedziane. Czasem dostaną drgawki by iść bo coś do sklepu, na zakupy, zapłacić rachunki, zarobić itp itp… ale jednak to są tylko impulsy…
Jednak to nie wszyscy. Pamiętajmy że jest wiele dobrych ludzi. Żeby na koniec było pozytywnie: dzielę się z wami, jak dla mnie, z testamentem Jobsa. Po prostu – święte słowa :)
http://www.youtube.com/watch?v=ogKQjHOVyzA :)
Dobrej nocy, dobrego odpoczynku a od jutro dobrego spełnionego dnia :)
@chinskimandaryn.pl Internet to jednak trochę coś innego niż telewizja. W tej ostatniej nie masz żadnego wyboru co zostanie Ci podane do oglądania. Do tego wszystko przerwane jest reklamami, których nie da się po prostu zamknąć czy usunąć odpowiednią przeglądarką.
Internet z kolei jest interaktywny – Ty wybierasz treści, które chcesz przeglądać. Ba, możesz je współtworzyć, podnosząc tym samym ich jakość. Reklamy można zamknąć, schować, a te najlepsze na ogół są tak rozmieszczone, żeby nie 'uderzały’ w twarz.
Oczywiście w Internecie można tracić czas tak samo jak na telewizji, ale przynajmniej jest to wówczas kwestia wyboru.
Zgadzam się z Tobą Michale. Telewizja nie daje nam wyboru, a internet tak. Marnotrawstwo czasu gdy chce się obejrzeć film w TV wynika z dwóch rzeczy:
– trzeba się dostosować do konkretnej godziny emisji, co często wiąże się z bezproduktywnym oczekiwaniem,
– masz przymusowe przerwy reklamowe trwające często 20 minut albo i dłużej.
W internecie ogranicza nas co najwyżej ograniczona przepustowość łącza, która może wydłużyć czas oczekiwania na załadowanie materiału wideo.
ja również telewizji nie oglądam :) bo wkurzają mnie reklamy ile razy można oglądać to samo?? marnotrawstwo czasu i energii!!!! podobnie wole poczytać mądrą książkę albo posłuchac radia- ale to ostatnie to mój nałóg :( ale poprawia nastrój więc jest OK :) ale też często słyszę że nie jestem „na bieżąco”… cóż mi to nie przeszkadza:D
I ja nie jestem w gronie telemaniaków! Cieszę się, że są jeszcze ludzie, dla których brak TV nie jest ”ujmą”. Gdy w towarzystwie mówię, że nie oglądam seriali, to wszyscy robią wielkie oczy, a ja im po cichu współczuję, że marnują tyle czasu!!! :)
Ja nie tylko nie oglądam seriali, co nie mam odbiornika TV :D
@Michał, @Jakub – TV coraz bardziej będzie zazębiać się, przenikać z technologią internetową (Neostrada proponuje np. tunery + VOD … a co dopiero nas czeka, gdy pojawi się telewizja cyfrowa naziemna).
Podobnie także w Internecie coraz częściej wchodzimy na daną stronę a tu nagle odciąga nas coś innego (coś czego nie mieliśmy robić) jakaś reklama która nas zafrapowała lub oglądając filmik w Youtube na dole reklama w pasku w którą możemy kliknąć i jeszcze inne „odciągacze” … „wchodzimy” do internetu chcemy coś szybko sprawdzić, aż tu mija godzina gdy okazuje się, że nic tak naprawdę konkretnego nie zrobiliśmy …
Zarówno TV jak i Internet jest narzędziem … a wykorzystanie ich zależy od nas.
i Zawsze jest jakieś rozwiązanie
TV – chcemy oglądnąć film w telewizji a będzie przeplatane reklamą … nagrywamy automatycznie (np. na urządzenia zapisujące przekaz TV na HDDD) i oglądamy później
Tym razem trochę się nie zgadzam.
Ja używam dekodera z możliwością nagrywania, więc reklamy przewijam, a jak potrzebuję wyjść na.. kawę to wciskam pauzę. W dobie nowoczesnej telewizji, to ja wybieram co oglądam.. i co najważniejsze kiedy. Nie tracę czasu na reklamy i przerywniki.
Nie czepiajmy się, ale przewijanie też trochę nerwów i czasu zżera. Na pewno to już nie relax :P
No, ale już nie bądźmy tak do bólu produktywni. Czasem lepiej jest obejrzeć w TV i przewinąć reklamy niż w inecie w gorszej jakości :) [tak często bywa;]. Jak to ładnie mówisz – w dobie nowoczesności – tak nawet bym napisał, możemy praktycznie wszystko podporządkować sobie. Tylko trzeba chcieć i wykazać czasem trochę cierpliwości i samozaparcia :)
Dobry wpis,
Co mi daje nieoglądanie (bez konkretnego celu) telewizji pisałem na początku wpisu na moim blogu.
http://blog.czerwonyszlak.pl/2009/05/dlaczego-nie-ogladam-telewizji/