Znasz to uczucie kiedy nie bardzo wiesz w co masz ręce wsadzić? Gdy jest tyle spraw do załatwienia i skupienie się na jakiejkolwiek z nich sprawia, że pozostałe robią się jeszcze pilniejsze?
Zobowiązania nakazują Ci zająć się wszystkim naraz, a w praktyce wygląda to tak, jak przysłowiowe łapanie dziesięciu srok za ogon. Niestety, tzw. Multitasking czyli robienie kilku rzeczy na raz, rzadko kiedy jest efektywny.
Rozwiązaniem problemu może być skoncentrowanie się tylko na jednej rzeczy w danym momencie. Jednak przestawienie się na taki linearny sposób działania nie jest proste w sytuacji, gdy masz na głowie mnóstwo „spraw na wczoraj”.
Jeżeli nie masz możliwości skoncentrowania się tylko na jednym, najważniejszym projekcie i odłożenia pozostałych spraw, aż do czasu jego zakończenia to podziel dzień na części.
Jako że z jednej strony mam nastawienie „projektowe” i lubię się skupiać tylko na jednej rzeczy na raz, a z drugiej strony czuję ciągły upływ czasu i chcę zrobić jak najwięcej (najlepiej wszystko na raz) postanowiłem połączyć te dwie skrajności.
Pozwoliłem sobie na istnienie obu. Część dnia przeznaczam na koncentrację na kilku ważnych dla mnie sprawach (jedna na raz!) a w drugiej części „doganiam świat” robiąc wiele rzeczy równocześnie.
W praktyce wygląda to tak, że w ciągu dnia wyodrębniłem 3 strefy czasowe. Poranek na autopilocie (czyli pobudka, ćwiczenia, łazienka, kawa lub herbata) oraz przerwy na posiłki można pominąć.
- Kierując się zasadą „Najpierw Rzeczy Najważniejsze” pierwsze kilka godzin poświęcam na tym co ma dla mnie największe znaczenie. Pilnuję się, żeby skupiać się tylko i wyłącznie na jednym zadaniu. Pomaga mi w tym pora dnia – większość ludzi jeszcze śpi, albo właśnie wybiera się do pracy.
- Później (zazwyczaj w okolicach 11:00) zabieram się za całą resztę. Wszystkie ważniejsze i mniej ważne sprawy zaczynam realizować nieco nadrabiając czas. Ten fragment dnia wygląda trochę jak łapanie 10 srok za ogon albo uganianie się za własnym ogonem. Zdecydowanie zmierzam do zmniejszenia tej części dnia na korzyść poprzedniej i następej.
- Późne popołudnie i wieczór rezerwuję na relaks. Z tym jest najtrudniej. Oderwać się od tych naglących spraw. Powiedzieć sobie – nic się nie stanie jak dokończysz jutro. Staram się wtedy poczytać książkę albo obejrzeć film. Czasem mija dłuższa chwila zanim przestanę myśleć o pozostawionych sprawach i w pełni skoncentruję się na tym co czytam lub oglądam.
Stosując ten podział dnia udało mi się wprowadzić trochę równowagi do mojego życia. Nie jest to może idealne rozwiązanie, ale dobrze się sprawdza zwłaszcza, gdy „spadnie mi na głowę” mnóstwo pracy.
Wszelkie usprawnienia, sugestie i uwagi mile widziane w komentarzach poniżej.
O jakich porannych ćwiczeniach piszesz?
Rozpoczynam od rozruszania wszystkich stawów a potem dodaję do tego brzuszki, przysiady i pompki. Jak się zrobi trochę cieplej to dorzucę do tego jeszcze bieganie :)
Witaj! Ja podobnie rozplanowuję swój dzień (no może oprócz ćwiczeń). Piszę również blog o podobnej tematyce. Pozdrawiam :)
Również ćwiczę rano, właściwie nie mam wyboru i organizm sam się przyzwyczaił ;) jednak bliska mi koleżanka niekiedy miewa problem z mobilizacją do porannej gimnastyki – jakieś lekarstwo?
witaj!
dla mnie najlepszym lekarstwem na lenistwo w ćwiczeniach jest lustro :)
Ważne aby sobie w ćwiczeniach od początku nie narzucała ostrego tempa, bo będzie ją wszystko potem bolało i ćwiczenia skojarzy z bólem, a powinna z przyjemnością.
Ja poranne godziny postanowiłem przeznaczyć na naukę języka obcego.
Ćwiczę po pracy – również biegam :)
Powinieneś napisać coś o sporcie, bo daje to dużo pozytywnej energii.
Na pewno pojawi się jakiś tekst o sporcie. A co do pozytywnej energii to zgadzam się w 100%. Zaryzykuję stwierdzenie że trochę ruchu daje lepszą energię niż kawa (którą swoją drogą bardzo lubię).
Oczywiście zgadzam się z tym, że czas musimy w jakiś sposób organizować. Ja często wieczorem piszę , na dużej kartce najpilniejsze sprawy na następny dzień. Powinnam to robić w kalendarzu no ale ….
Na górze sprawy bardzo pilne, potem te ważne i na końcu takie , których jak nie zrobię, świat się nie wali. Wykreślenie załatwionych spraw nawet jesli nie wszystko na liście jest załatwione powoduje, że mam lepszy nastrój bo widzę ile rzeczy udało się załatwić.
Pozdrawiam i podobnie jak Jakub doceniam dobrodziejstwo pozytywnych skutków aktywności fizycznej , ja preferuję Qigong
Najbardziej intryguje mnie punkt 3:
Późne popołudnie i wieczór rezerwuję na relaks. Z tym jest najtrudniej. Oderwać się od tych naglących spraw. Staram się wtedy poczytać książkę albo obejrzeć film.
Ha, a co mają powiedzieć Ci, którzy nie mogą sobie pozwolić na taki luksus? Późne popołudnie – odebrać dzieci z przedszkola, podać podwieczorek, załatwić parę rzeczy na osiedlu, przygotować jakieś drobne sprawy na następny dzień? Potem kolacja, kładzenie dzieci spać i jeszcze parę spraw związanych z domem do zrobienia wieczorem?
„Czasem mija dłuższa chwila zanim przestanę myśleć o pozostawionych sprawach i w pełni skoncentruję się na tym co czytam lub oglądam.”
Też brzmi pięknie, ale nie zawsze do zrobienia – ja kończę pracę, biegnę po dzieci i muszę się szybko przełączyć na sprawy rodzinno-przedszkolne. Nie mam luksusu „myślenia o pracy”. Trójka maluchów wymaga sporo uwagi i zainteresowania, aby się nie pozabijały albo nie uszkodziły jakiegoś mebla..
W taki warunkach GTD sprawdza się znakomicie – czas na relaks, książkę jest to jednak rezerwacja czasu w kalendarzu, która nie każdemu działa, i którą DAvid Allen sugeruje ograniczyć do minimum (tylko najważniejsze!).
Kończę inbox i lecę do żłobka
Pozdrawiam
Michał
Właściwie, ja dzielę dzień podobnie, z tym że 1-kończę ok 16, 2- ok 21, 3-reszta…Nie mogę też robić kilku srok za ogon, ale często sytuacja mnie zmusza , że nie mogę skończyć danego zadania z winy innych, wtedy zbiera się dużo takich zakończeń i trudno wybrać od którego zacząć – heh… I o ile w dzień powszedni dobrze wykorzystuję czas relaksu – pkt 3 to w niedzielę już po 18-ej myśli krążą wokół poniedziałku , nie jest to odprężające! Poza tym faktycznie, planować można pod warunkiem, że nie ma się małych dzieci… Mam nadzieję, że i na to ostatnie Jakub nam kiedyś pomoże organizować czas :) Pozdrawiam !
Ranek podobny- ćwiczenia, medytacja, kawa i od 8 praca ale obowiązkowa przerwa w pracy na obiad, relaks ( 14 -16). Potem reszta, która już nie wymaga kontaktu z instytucjami. Od 20 czas mój – czytanie, internet itd. Też mi się sprawdza, ale konieczne jest robienie planu na cały dzień, aby coś nie uciekło. Robię go właśnie przed 20 na dzień nastepny.
Pozdrawiam
Jak wazne planowanie jest kazdy wie.
Ja planuje nie tylko jeden dzien.Starasm sie zaplanowac tydzien.Bo nie zawsze jestem w stanie zrealizowac plany w danym dniu.Po drodze zawsze cos staje na przeszkodzie ale w ciagu tygonia jestem w stanie zrealizowac plany.
Tak sobie mysle gdzie by w ten plan wcisnac rodzine i wychowanie dzieci? :)
Sugeruję część 2 i 3 :) Część 1 pewnie się bardzo skurczy ale z czasu dla siebie nie warto rezygnować. Z drugiej strony – dzieci jeszcze nie mam, więc piszę to na zasadzie obserwacji u innych. :)
Powyższy artykuł jest fajny dla studentów, i osób bez małych dzieci. Czytając go mam wrażenie, że masz strasznie dużo „wolnego” czasu, który da się zaplanować. Tak dla porównania: ja wstaje o 5.15., nie mam czasu na poranną gimnastykę, tylko szybki prysznic, kawa i budzenie dzieci do przedszkola, mleczko, ubieranie, łazienka, buciki. Zwykle trwa to około 30 minut, ale zdarzają się dni, że znacznie dłużej (wystarczy, że jedno z dzieci ma gorszy dzień)biegiem do auta, 30 -40 minut w samochodzie, przedszkole, tu się rozstaje z autem, biegiem na tramwaj i biegiem do pracy na 8.00 – nie mogę się spóźnić :). Pracuję do 15.30. Tutaj wszystko da się planować – pełny luksus. Tu mogę się stosować do Twoich sugestii. Pracuję w dziale handlowym producenta. Jest nas troje na całą Polskę :). O 15.45. wybiegam na tramwaj, aby zdążyć odebrać dziecko z przedszkola do 16.30. Wsiadam do auta i jestem w domu około 17.30. W domu wsadzam dzieciaki do wanny, przygotowuje kolację, asystuje dzieciakom przy jedzeniu, włączam tv na baję i mam chwile spokoju dla siebie :) np. mogę włożyć garki do zmywarki, nastawić pranie, włożyć zakupy do lodówki itp itd najczęściej piję kawę bo padam. po bajce chwilka przed spaniem dla dzieciaków i o 20.30 już śpią. Zwykle kończę rzeczy zaczęte w czasie bajek, przygotowuję ubrania na jutro, kąpie się i padam. Czasem zajrzę do internetu, tv nie oglądam w ogóle. Najgorzej jest jak zaczynają się choroby. Dzisiaj mam czas coś tu napisać. Musiłam wziąść L4 na dziecko. Pozdrawiam Mama 3 latka i 5 latka